Z całej długiej listy
Z całej długiej listy spraw do załatwienia na weekend załatwiłam tylko dwie: zakupy w Carrefourze (pasta do zębów i jedzenie dla Eliany) oraz uczestnictwo w moim Klubie Książki (niedziela, 16hoo)… Piję 4-tą kawę i zasypiam, dni wypełnione po brzegi, atrakcji nie brakuje, od grzanego wina i koncertu kolęd (chyba czwarte wyjście wieczorne bez dziecka od sześciu miesięcy – dobrze nam zrobiło, bo nawet jeśli koncert nie był jakiś zniewalający, to foie gras zakupione prosto od francuskiego producenta na targu świątecznym było), po szkolenie z InDesign, wypchnięcie nostryfikacji (ale uwaga – mowa tylko o stronie flamandzkiej, bo w tym kraju wszystko trzeba podwójnie, dlatego też chodzę oddzielnie do biblioteki flamandzkiej i francuskojęzycznej, co oczywiście zabiera dwa razy więcej czasu…), szukanie roboty wykonując jakąś pracę nad sobą i nad swoim życiorysem (dosłownie i w przenośni) nie zapominając o oglądaniu filmów (tym razem bez czytania książek, bo Murakamiego – stron 1500 – na szc