Articles

Affichage des articles du décembre, 2015

Z całej długiej listy

Image
Z całej długiej listy spraw do załatwienia na weekend załatwiłam tylko dwie: zakupy w Carrefourze (pasta do zębów i jedzenie dla Eliany) oraz uczestnictwo w moim Klubie Książki (niedziela, 16hoo)… Piję 4-tą kawę i zasypiam, dni wypełnione po brzegi, atrakcji nie brakuje, od grzanego wina i koncertu kolęd (chyba czwarte wyjście wieczorne bez dziecka od sześciu miesięcy – dobrze nam zrobiło, bo nawet jeśli koncert nie był jakiś zniewalający, to foie gras zakupione prosto od francuskiego producenta na targu świątecznym było), po szkolenie z InDesign, wypchnięcie nostryfikacji (ale uwaga – mowa tylko o stronie flamandzkiej, bo w tym kraju wszystko trzeba podwójnie, dlatego też chodzę oddzielnie do biblioteki flamandzkiej i francuskojęzycznej, co oczywiście zabiera dwa razy więcej czasu…), szukanie roboty wykonując jakąś pracę nad sobą i nad swoim życiorysem (dosłownie i w przenośni) nie zapominając o oglądaniu filmów (tym razem bez czytania książek, bo Murakamiego – stron 1500 – na szc

Weekend we Francji

Image
Eliana zaczęła swój siódmy miesiąc odwiedzeniem francuskich miast Cambrai i Arras (arrasy są miasta z Arras) w departamencie Nord-Pas-De-Calais. A raczej odwiedzeniem Gosi i Piotrka, bliskich nam znajomych z którymi łączy nas już całkiem spora (mimo stosunkowo krótkiego czasu znajomości) historia. Gosię, jak może pamiętacie, poznaliśmy w Kenii a Piotrkiem i Mężem wszyscy się razem poznaliśmy na szkoleniu w tym samym czasie w 2012r. Tym razem może nie byliśmy w hotelu z basenem ani w wykwintnej restauracji, ale zacieśnienie przyjaźni z ludźmi, na których można liczyć, jest bezcenne J Weekend mimo przygranicznych korków (kontrole jak za przedunijnych czasów) i chronicznego braku snu (dziecko przupodobało sobie godziny 2:35-4:30) zaliczamy więc do udanych!

Z rudej czarna

Image
Moje życie ostatnio wygląda tak: żłobek – szkolenie – dom – biblioteka. Pyza uporczywie się budzi raz w nocy, a my razem z nią (nie karmimy już jej, ale ona i tak się skutecznie przebudza – może przez te wszystkie dolegliwości, które jej dokuczają na zmianę: kichanie, kaszel, ząbkowanie, biegunka, zatwardzenie, gorączka). Kończy się porannym kurs galopem, a spóźniać się na szkolenie nie mogę (jako że żyję w niebezpiecznym kraju, wrota szkoły zamykają się o 9:15). Na szczęście już mam za sobą dwa tygodnie lekarzy, powoli też kończę z załatwianiem spraw różnych (np. nostryfikacją dyplomu – pierwszego). Więc mogę – teoretycznie przynajmniej – skupić się na pisaniu, wyjazdach (czy w Cagliari jest spa??), czytaniu. W praktyce, to gdyby nie korki przez skype, których udzielam dwa razy w tygodniu o 21:00, to bym chodziła spać o 20:30. Chyba muszę sobie kupić kubek-porażkę, czyli taki kubek-termos, do picia swojej domowej kawy w biegu – a zawsze byłam temu przeciwna ponieważ uważałam, że t

Tydzień żenada

Image
A więc w tym tygodniu do zmęczenia i przeziębienia, oprócz wspomnianych już wymiotów i biegunki, dołączyła zwichnięta kostka oraz rozcięte kolano (których nabawiłam się na imprezie dziecięcej). No i okres, oczywiście. Był Święty Mikołaj w żłobku, było udane wyjście na basen (z) i jeszcze bardziej udane wyjście do teatru (bez). Na nudę nie narzekam nigdy J

Bliska wypaleniu, ukrywam się w poczekalni u ginekologa…

Image
…bo u nas ciągle zabawnie, a nawet zabawniej niż zwykle. Nie wiem jak udało mi się skończyć kolejny tom „1Q84”… Mój poniedziałek na przykład wyglądał tak: Na 8:30 odprowadzam dziecko do żłobka, w drzwiach dziecko na mnie rzyga, ale nie mam czasu się przebierać więc wybieram świadomie pachnieć pół dnia kwasem mlekowym. Sama lecę na szkolenie na 9. Tak, bo teraz, proszę państwa, chodzę na szkolenie z grafiki komputerowej. Dostarcza mi to dodatkowych atrakcji, choćby w tym, że znów poczułam się jak studentka: buzi buzi dzwonek przerwa kanapka J O 13:15 lecę do domu coś przekąsić i na 14:15 do żłobka po małą. I tak mniej więcej (gdy jest na pół dnia) przez kolejne 30 dni roboczych. W rekordowym tempie puszczam dwa prania, sterylizuję butelki, wychodzę z na spacer, do sklepu, zmywam, rozkładam ubrania. Koło wpół do piątej dopada mnie: zatrucie pokarmowe, dół i góra. Jednym okiem kontrolując małą, sama albo jestem tuż po sprzątaniu albo tuż przed kol