Przez ścianę
Buddysta siedzi w kucki i patrzy w ścianę. Ale on nie patrzy w ścianę, tylko próbuje popatrzeć przez nią Sartre: Jest taka sztuka J.-P. Sartre’a, która kiedyś na mnie zrobiła bardzo duże wrażenie: Brudne ręce z 1948r. Jest o tym, że bohater Hugo decydując się na wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny (morderstwo polityczne, czasy zimnej wojny), schodzi ze ścieżki tchórzostwa, zanurza swoje ręce w – cytuję – „gównie” aż po łokcie, dla dobra większej sprawy, ale jednocześnie wybiera śmierć. Skąd to skojarzenie? W zeszłym poniedziałek (jak już wiadomo, dzień wystawienia śmieci), chcąc wystawić worek przed budynek, tenże worek mi pękł od spodu. Pękł, bo był za ciężki. No i nie muszę mówić, że z niego co nie co wyciekło i że ktoś (ja) musiał to w trybie przyspieszonym posprzątać. Zaraz miała bowiem przyjść zawsze super elegancka koleżanka a całe mieszkanie – dosłownie – w gównie… Radzenie sobie: Od samego początku macierzyństwa, pada pytanie „no i jak sobie radzę?”.