Wypad na wieś
W zeszły wtorek, chcąc uciec z miasta, zrobiliśmy sobie z Mężem półdniowy wypad na walońską wieś. Mimo deszczyku i krótkiego w sumie tam spędzonego czasu, wypad był udany – jednak to zawsze coś innego niż miejska zabudowa (pagórki, krowy itd.) Byliśmy w Marche-en-Famenne, malowniczej wiosce (lokalnym centrum) na lunczyku i kawie oraz na spacerze (teren zalesiony, wieś). Ja już tam byłam (skąd pomysł), Mąż – nie. Jak to zwykle bywa – zauroczenie spokojem i pięknem jesiennej przyrody – jest! Ten przerywnik w ramach zmiany trybu życia i zwolnienia: Mąż, po dziesięciu latach w korporacjach, zaczyna pracę w sektorze non-profit. Nie będzie już samochodu ani innych sexy dodatków. Dziś pojechał rowerem do pracy, z rzeczami na zmianę w plecaku. Można. Czasem trzeba. Wyjść z własnej strefy komfortu.