Articles

Affichage des articles du décembre, 2014

Urodzinowo

Image
Na urodziny Mąż zabrał mnie do Amsterdamu – miasta tętniącego życiem, miasta ponad 880.000 rowerów, „pachnącego” trawą, o pięknej architekturze i tysiącach turystów. Mimo tego,   że oboje byliśmy tam byliśmy nieraz, to jednak w tym miejscu znudzić się nie może a i ciągle jest co odkrywać. W Amsterdamie moglibyśmy zamieszkać: odpowiada nam styl życia i pracy Holendrów, ich przedsiębiorczość, ich pro-ekologiczność, okazałe kamienice (1/ niezniszczone podczas wojny; 2/ bogate!), muzea. W muzeum tulipanów dowiadujemy się, że tulipan to dużo więcej niż „tylko” kwiatek a u Van Gogha, o jego życiu i twórczości w sposób czytelny i bez przepychu (w niektórych super nowoczesnych muzeach tzw. multimedialnych, czasem połowa urządzeń nie chodzi a i spędza się za dużo czasu próbując zrozumieć jak działa reszta. No i nie ma się wizji całości). Chciało mi się znów pojechać do Francji. Wieczorem kolacja w indonezyjskiej knajpie (Niderlandy były kolonialną, morską potęgą) oraz obowiązkow

Flamandzie miasta – Lier

Image
Grażyna Plebanek nie mogła lepiej tego ująć, mówiąc, że w Polsce jest odświętność, a w Belgii codzienność. Co roku się nad świętami zastanawiam, o co chodzi z tymi świętami, dlaczego ludzie ich tak potrzebują. Osobiście wolę mieć święta codziennie, nie od święta… Tak więc 26/12 (dzień pracujący w Belgii), wybraliśmy się na wycieczkę do Lier – jednego z moich miejsc na liście „do odwiedzenia”. Miasteczko typowe dla średniowiecznej Flandrii: kanał, gotycka architektura, Stare Miasto otoczone czymś à la Planty, miła włoska restauracyjka… J Do Lier wrócimy koniecznie w lato, przepłynąć się po kanale lub na wycieczkę rowerową wzdłuż kanału. Na zdjęciu, detal z wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO beginażu, a raczej z jego drogi krzyżowej (napisy w staroniderlandzkim).

świątecznie

Image
Po dość szybkim przeczytaniu „Obywatela Stuhra”, wzięłam się niespiesznie za „Notatnik niespiesznego przechodnia” Jerzego Stempowskiego… Tytuł dobrze oddaje moje podejście do życia, zwłaszcza w ten czas gdy wszyscy twierdzą, że są zalatani, zajęci lepieniem pierogów czy też sprzątaniem. Ja na szczęście nigdy nie miałam i nie mam takiej presji: sprząta przez cały rok pani do sprzątania, gotuje Mąż, resztą (zakupami, dekorowaniem itp.) zajmują się teściowie.  Odchodzą też prezenty, w tym roku zgodnie stwierdziliśmy, że ich nie chcemy, więc ich nie robimy. My sobie dogadzamy przez cały rok, a nie potrzebuję kogoś z zewnątrz, by mi mówił kiedy mam sobie lub komuś bliskiemu coś kupić. Objadać się i tak nie mogę. Zamiast tego, czytam książkę przy kominku, oglądamy filmy czy chodzimy na spacery. Po zjedzeniu sarniny, gramy w szachy i gry planszowe. Spytałam się Męża, czy mu nie przykro, że odbyło się w zasadzie bezprezentowo (dostał jednak bardzo fajny album od młodszej siostr

I co teraz?

Tak więc można powiedzieć, iż "wróciliśmy do rzeczywistości", cokolwiek miałoby to oznaczać.  Jednak na pytania „jak się czujesz”, „jak było” i „co teraz” odpowiadać już nie mogę. Wybaczcie, ale nie mam żadnego planu. Żadnej pięciolatki. Żyjemy trochę z dnia na dzień, kreując sobie nasz własny świat, w zależności od tego czego w danym dniu doświadczymy, kogo spotkamy, co przeczytamy, czego się dowiemy. Oczywiście, że coś tam sobie marzymy czy zakładamy, ale to naprawdę za luźne, by się z tego publicznie zwierzać. W takim kontekście, przypominam sobie wpis znajomej, która rzuciwszy pracę, musiała sobie również radzić ze społecznym ostracyzmem i litością zakrawającą o „no i co ty teraz, biedaku, będziesz robić?”. Odpowiadała „nurkować w Meksyku oraz uprawiać yogę na Bali, tak rzeczywiście, można mi współczuć” J   Z drugiej strony, czy ktokolwiek z nas wie, jaki wszechświat ma dla niego   zarezerwowany plan? Więc, co teraz? T

Spolonizowałam sobie Męża

Image
Gdy poznałam Męża, ledwo miał u siebie herbatę (i to jakieś „tureckie jabłuszko”). Po pobycie w Polsce, pije ją trzy razy dziennie, do każdego posiłku J Miał do niedawna, ogólnie rzecz biorąc, słabe pojęcie o naszej ojczyźnie. Teraz, potrafi docenić zaradność, pracowitość oraz umiejętności przetrwania Polaków. Potrafi docenić różnorodność i wpływy historii, naszą waleczność i upór, piękno naszej architektury oraz naszego krajobrazu. Rozpoznaje także Roberta Lewandowskiego i Stuhrów – wszystkich J Właśnie spędziliśmy dwa tygodnie w RP – On pierwszy raz. To był dobry mix spotkań z rodziną (bliższą i dalszą) i znajomymi (bliższymi i dalszymi), turystyki gastronomicznej oraz turystyki tout court , latania po muzeach oraz moczenia się w jacuzzi, odkrywania miast (Warszawa, Kraków) oraz kuriozów (Wieliczka), chodzenia po dolinach i lasach (Zakopane). Podobało Mu się bardzo, mnie też J