Przed-w trakcie-po
Dziś jest poniedziałek i pada deszcz. Od samego rana latam załatwiając różne sprawy, kolejno: pediatra z dzieckiem (przed żłobkiem), poczta, bank, między bankiem a żłobkiem chwila dla siebie przy kawie i cieście z marchewki, i całe szczęście bo spotkanie w banku trwało aż godzinę. Potem księgarnia, sklep, biblioteka, pranie, lunch w biegu, telefony, maile. Jak to dobrze, że właśnie wróciłam z urlopu. Witaj w domu J Sporo rzeczy było epicznych – sama droga w deszczu, prowadzenie przeze mnie nowego, wielkiego jak krowa, samochodu (nie prowadziłam od prawie roku, czyli od urodzenia dziecka bo się bałam), złe spakowanie się (zapomnienie o najbardziej prozaicznych rzeczach), piękne i kolorowe widoki i miejsca, słońce, momenty czystego szczęścia – czytanie na plaży sącząc koktajl, zabawy z dzieckiem na placu zabaw, wyrobienie sobie mikro nawyków takich jak picie kawy w tej samej piekarni, idąc rano po bagietkę i gazetę. Oczywiście bardziej prozaicznie też było – kłótnie („tylk