Articles

Affichage des articles du 2018

Z opamiętaniem czy bez ?

Image
Kiedy ś my ś la ł am, ż e ż eby napisa ć ksi ąż k ę , trzeba odby ć ile ś tam kursów (kreatywnego) pisania czy te ż zasi ę gn ąć j ę zyka u tych, którzy ju ż co ś wydali. Teraz wiem, ż e ż eby wyda ć ksi ąż k ę , trzeba j ą po prostu napisa ć . Nawet znalezienie wydawcy, w erze samopublikowania si ę , sta ł o si ę spraw ą drugorz ę dn ą . Upar ł am si ę : z tego projektu b ę dzie ksi ąż ka! Zaj ęł o to bagatela 9 (dziewi ęć ) lat, mi ę dzyczasie wysz ł o 15 (pi ę tna ś cie) innych moich publikacji (esej, zbiór prac o wolontariacie, autofikcja oraz 12 opracowa ń klasyków literatury francuskiej). I to wszystko w ci ą gu ostatnich pi ę ciu lat, przy dwóch ci ąż ach, pi ę ciu miesi ą cach w Afryce, jednym ś lubie, i ilu ś tam ró ż nych pracach.  A skoro ju ż o statystykach mowa, to w to lato mija w ł a ś nie mój jedenasty rok w Belgii i dziesi ą ty od rozstania z pierwszym m ęż em. Nie ż ebym to wydarzenie jako ś szczególnie rozpami ę tywa ł a – ale to w ł a ś nie

Życie nie jest czarno-białe

Image
Życie Chciałam napisać przed urlopem, ale nie za bardzo wyszło.  Gdyby jednak udałoby mi się tego dokonać, mogłabym napisać o tym jak dziecko mi ząb ukruszyło, o stanie mieszkania zafajdanego na maksa (jedno rzyga tam gdzie drugie sika), o codziennym praniu, o braku snu, o zakupach wyłącznie przed internet, o walce z wydawnictwem, o imprezach urodzinowych dla 3-6 latków, o przygotowywaniu warsztatów kreatywnego pisania, o tym, jak to się pocę zanim w ogóle wyjdę z domu, o tym, że ogólnie rzecz biorąc nie wiadomo, gdzie ręce włożyć i o tym że połowa rodziny w szpitalu (cztery przypadki raka w obu rodzinach).     Życie W końcu urlop - 10 dni nad morzem w Hiszpanii. Dostaliśmy pozwolenie od rodziny - co może się przez 10 dni wydarzyć? Na tyle na ile mogło być fantastycznie - było. Nieograniczony dostęp do słońca, do wody (czy to baseny, czy morze), place zabaw na plaży; piękna architektura, inna kuchnia. Dzieci się wyszalały, w nocy padały, budziły się później (nawet koło

Magia

Image
Dzień. Zwykły, ni to dobry, ni zły. Za oknem zimno i mokro. Noc nie za specjalna, ale do tego już zdążyłam się przyzwyczaić. Idę w czasie lunchu na zajęcia z tańca, bo trzeba coś dla siebie zrobić. Ale choreografia nie za szczególna i nie wszyscy są obecni. Tańczę od niechcenia a tu nagle, jest, moja piosenka! Świat staje się piękny i magiczny. Inspirujący. Tak, jestem dokładnie tu gdzie powinnam być!  A potem, to już było tylko lepiej, bo od pana w stołówce dostałam dwa muffiny w cenie jednego J Morał tej historii taki, że nie dlatego że magii nie ma w danym momencie, to jej nie ma w ogóle czy też że jej zaraz nie będzie. Jak to się ładnie po francusku mówi: „la roue tourne”!

Po warsztatach, przed wystawą

Image
Warsztaty. Praca. Dom. Dzieci. Chorujące dzieci. Szkolenie. Pisanie. Wystawa. Przygotowania do. Brak snu. Nieustannie się uczę, na przykład tego jak być lepiej zorganizowanym. Bardziej przewidującym. Że angażowanie się w wszelakie kreatywne akcje wymaga kilkumiesięcznych przygotowań. Jednocześnie rewiduję swoje poglądy o literaturze: okazuje się, że można być i pisarzem i robić błędy. Poznaję ludzi, którzy są bardzo do mnie podobni: trochę zagubieni, szukający, walczący, starający się żyć ze swoich pasji lub przynajmniej łączyć kreatywność z nazwijmy to „przyziemną” pracą. Niemniej jednak cieszę się ze swoich małych rutyn, z należenia do czegoś większego ode mnie, z pączków afrykańskich i placków libańskich, z tańca w przerwie na lunch i wolności twórczej. Z przeżywania. Odkrywania. Realizowania.

Co w lutym piszczy

Czyli co robię o czego nie robię i dlaczego  J - czytam obecnie „Czarownicę” C. L ä ckberg. - staram się dzieciom pokazać świat poprzez wychodzenie z domu do biblioteki, muzeum, parku, znajomych czy też zapisywanie Starszej na taniec klasyczny. Dużo ludzi też przychodzi do nas. - anulowałam subskrypcje do wielu newsletterów i prenumerat, które mi tylko skrzynkę zaśmiecały. Trzeba patrzeć do przodu, nie do tyłu a śmietnik trzeba opróżniać regularnie. - udaje mi się wypychać trochę niepotrzebnych rzeczy typu leżaczek (przyszła po niego pani ze szpitala ale maskotek nie chciała bo to gniazdo zarazków), ubranka czy akcesoria dla niemowlaków. Kosztuje to trochę zaparcia bo ludzie nie zawsze dotrzymują słowa (zmieniają zdanie, przekładają spotkanie, chcą dostać przesyłkę pocztą…) ale nie mam wyjścia bo podłogi nie przybywa. - w styczniu było trochę dużo emocji związanych z pracą a raczej z przedłużeniem kontraktu: początkowo miałam pracować do końca lutego ale przedłużo