Pieniądze na ulicy
uchodzę za kogoś, kto dosłownie znajduje pieniądze na ulicy. po prostu zauważam monetki, i najczęściej (może 95% czasu) zadaję sobie trud, by się zgiąć w poł, monetkę podnieść, na nią dmuchnąć formułując w myślach życzenie, i włożyć do kieszeni. czemu zauważam ja? bo patrzę pod nogi, podczas gdy np. inni patrzą do przodu (przy czym jedno wcale nie jest lepsze od drugiego). anegdotycznie, powiem wam, że tuż po mojej laserowej korekcie w 10/2009r., wracając na piechotę do domu, podtrzymywana przez bardziej przerażonych ode mnie mamę z bratem, z wizja podobną do otwieranych oczu pod wodą, też znalazłam monetę! To można uznać operację za udaną – skwitowała wtedy mama J po za znajdowanymi na brukselskiej ulicy argentyńskimi centavos, to dzidzia się rozchorowała na dobre, nieważne czy to żłobek, czy koleżanki, ważne że jest wszystko na raz a nawet i więcej (gorączka, zapalenie spojówek, kaszel, katar, ząbkowanie – a dopiero co wyszła z biegunki, którą (nota bene) m