Articles

Affichage des articles du mai, 2015

Wraca...

Image
Mąż rzucił pracę rok temu, gdy jeszcze nie był moim mężem, ale gdy już mieszkaliśmy razem. W związku z czym, spędziliśmy ostatni rok, niemalże 24/24h, razem. Kto tak może powiedzieć, w naszym wieku? Najdłużej nie byliśmy razem przez 10 dni – gdy on jeszcze był w Afryce, a ja już musiałam wracać, ze względu na ciąże, do Europy. Kłócimy się regularnie, ale też sobie robimy regularne przerwy – on nocuje u rodziców czy   też znajomych raz w tygodniu, ja wyjeżdżam, tudzież wyjeżdżałam, też na kilka dni tu i ówdzie. Myślę, że to dobra strategia – odpoczywać od siebie, mieć czas dla siebie – bo ileż to ja mogę zrobić, gdy go nie ma! W ciągu tego roku (maj 2014-maj 2015) byliśmy na 3 kontynentach, spędziliśmy prawie 6 miesięcy w Afryce, wzięliśmy ślub, przeżyliśmy 9 miesięcy ciąży. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy, odbył dziesiątki spotkań, zjeździł całą Flandrię, dostał kilkanaście ofert pracy i pracował nad dwoma projektami non-profit, z których każdy (a są różne! – jeden o k

Selma

Image
Krótka notka o „Selmie”, na której byliśmy w kinie.  Dramat historyczny o walce Afro-Amerykanów do równouprawnienia, więc o nierównościach, nietolerancji, manipulacji, nadużyciu władzy. Nigdy nie byłam jakoś ślepo wpatrzona w USA, i gdy myślę o właśnie takich ludziach jak Martin Luther King czy o filmach typu „Służące” czy też „Kamerdyner” lub o ostatnich wydarzeniach, w których biały policjant o ilorazie inteligencji orchidei zabija z zimną krwią czarnego obywatela lub gdy patrzę na Nowy York i na jego wieżowce, zbudowane krwią i potem emigrantów, to wcale nie uważam, że w ogóle istnieje coś takiego jak amerykański sen… "Selma poster" by Source. Licensed under Fair use via Wikipedia - http://en.wikipedia.org/wiki/File:Selma_poster.jpg#/media/File:Selma_poster.jpg

Nad morzem

Image
W czwartek pojechaliśmy nad morze. Lubię jeździć nad morze, nad morzem się urodziłam i nad morzem zawsze jest magicznie. Pogoda była słoneczna, a Mąż dawno nie był. Padło na De Haan, miejscowość, którą uwielbiam i w którą za każdym razem byłabym gotowa zainwestować – coś à la mini-Sopot, oryginalnie zachowany kurorcik z początku XX w. Belgijskie plaże są piękne, szerokie i piaszczyste; są wydmy, jest historyczny tramwaj, można pojeździć na rowerze. A doświadczyć takiego dnia poza sezonem, w środku tygodnia, to istne błogosławieństwo J

Skończyło się

Image
No i skończył mi się 5-cio tygodniowy program integracyjny L Było nie najgorzej, wszystkie cele (wyjść z domu, poznać ludzi, dowiedzieć się czegoś więcej o życiu w Belgii, choćby o sieci tramwajowej – z której nigdy nie korzystałam) zostały osiągnięte, już nie wspominając o tym, że zakończenie takiego kursu jest obowiązkowe dla tych, którzy się ubiegają o obywatelstwo belgijskie. Choć to oczywiste, że chodziło bardziej o inteligencje emocjonalną niż o tą drugą. Inspiracja więc, dużo inspiracji. I trochę niecodziennego jedzenia J W przyszłym tygodniu zaczynam nowy kurs.