Articles

Affichage des articles du juin, 2015

Jubileuszowo

Image
W ten weekend nasze dziecko ukończyło 3 tygodnie, a my świętowaliśmy pierwszą rocznicę ślubu. My: W zeszłym roku tego dnia – dzień po – jechaliśmy na dni poślubne do Spa, a 08/07 wyruszyliśmy na prawie 6 miesięcy do Afryki. W tym roku, jest, było i będzie rodzinnie i spokojnie. Cieszymy się z małych rzeczy, z ciszy, z udanego wyjścia na brunch (niezakłóconego histerycznym szlochem) czy też z Pakistańczyka na wynos. Kilkoma godzinami snu. Ja się osobiście cieszę z Męża, który dzielnie i cierpliwie przejmuje bardzo dużo obowiązków i który rozumie moją potrzebę bycia samej czy posiadania chwili dla siebie; cieszę się, że żyje w kraju, który nie tępi wysyłania dzieci do żłobka w trzecim miesiącu ich życia; cieszę się z ładnej pogody – choć mogłabym pewnie więcej z niej korzystać. Od 21 dni mam dziecko. Od 21 dni jestem mamą. Według niektórych źródeł, nawyk wyrabia się w 21 dni. Eliana: Gdyby Elianeczka mogła mówić, to mogłaby coś takiego powiedzieć: Wciąż jest

Nazywała się Julianna Janina...

Image
Była dziwna. Nie w złym znaczeniu tego słowa, raczej oryginalna, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Nie gotowała pysznie, nie żyła przeszłością, nie zbierała pamiątek, nie opowiadała historyjek. Nie lubiła świąt („co rok to samo”). Była bezceremonialna – potrafiła, w czasie posiłku, stwierdzić „my nawet nie wiemy, co za gówna jemy”. Albo w trakcie tych mało lubianych świąt, podczas czegoś co można by nazwać namiastką (tudzież parodią) dzielenia się opłatkiem, wyjeżdżała z „o, zróbcie głośniej, pogoda leci!”. Była wybitnie anty-babciana, żyła według własnego systemu wartości. Nie miałam z nią łatwo, potrafiła mnie wyrzucać z domu, wyrzucać moich narzeczonych; nie przyszła – nie wiedzieć czemu – na mój pierwszy ślub, nigdy nie obdarowywała prezentami. Ale też słyszałam, że rzuciła swoją pracę, by móc być przy moim porodzie w Libanie. Wiem, że jej bezceremonialność była pancerzem ochronnym – była doświadczona przez los, tak jak całe pokolenie międzywojenne. Narzekał

Ukryty sposób wszechświata

Image
Dawno nie było o literaturze; niechaj więc będzie! Przeczytałam ostatnio (a dokładniej na porodówce, w oczekiwaniu na większe rozwarcie) „Ławkę pod kasztanem” Ryszarda Sadaja (nagroda Znaku 1999r.) Powinnam napisać: przeczytałam ponownie, bo z ex-librisu wynika, że po raz pierwszy książkę tę przeczytałam w roku 2001 (kupiłam w Łodzi, co jest nawet prawdopodobne). Pamiętam, że mi się wtedy podobała. Przypomniałam sobie, że książka mocno zaczerpuje z Forresta Gumpa – motyw niepełnosprawnego siedzącego pod ławką i patrzącego na świat głównym wątkiem będąc. Jest też wątek „from zero to hero”. Zakończenie dla mnie niejasne, prawdopodobnie znów niejasne; choć mi się często zakończenia nie podobają. Mimo tego wiele bardzo trafnych obserwacji socjologicznych, oczywiście w polskich realiach ustroju przejściowego. Książka nie najgorsza, taka do przeczytania raz na 10 lat! …jeśli ktoś czegoś gorąco pragnie, bardzo, bardzo, tak, że własne ciało by za to oddał, w

Pod kontrolą?

Image
Był indywidualny kurs niderlandzkiego, po którym była szkoła rodzenia, po której był kurs integracji społecznej, podczas którego robię zaocznie kurs z komunikacji i doszkalam się już zupełnie we własnym zakresie z języka, udzielam się dla dwóch NGO, … Ogólnie więc wracam do domowych pieleszy, do przygotowań praktycznych, by uprzedzić cios bezradności… Gdzie basen z zajęciami dla noworodków, sala gimnastyczna, grupy wsparcia, opiekunka do dzieci, pani do sprzątania, co z wakacjami – Grecja czy Karaiby? Przydałby się do tego jakiś weekend w Marrakeszu i dłuższe wakacje w Mozambiku. Raz w tygodniu chodzę do lekarza, chciałam się zapisać na kurs z IT, ale nie odważyłam się – za duże ryzyko, że nie ukończyłabym go, a to duże pieniądze. Prowadzę życie społeczne: kawy, lunche; przemeblowuję mieszkanie, zawożę samochód do myjni, znalazłam agenta literackiego. Cieszymy się z życia we dwójkę, knajpami, spacerami, odkrywaniem miasta i jego pozytywnej energii, filmami – ogólnie przeż