Articles

Affichage des articles du 2017

Bardzo fajny dzień

Image
Wczoraj, mimo tego że poniedziałek i tego, że córka zbudziła mnie przed 5:59 rano, miałam bardzo fajny dzień (mówię dzień, nie późny wieczór, bo ten akurat był do d). A więc : w pracy się nie przemęczyłam bo byłam tylko pół dnia, podczas lunchu spotkałam się w dawno niewidzianym kolegą, a potem, przez całe popołudnie, miałam bardzo interesujące, interaktywne szkolenie podczas którego poznałam nowe rzeczy i nowych ludzi. Gdy wróciłam do domu, Mąż puścił i rozwiesił pranie, ugotował i pozmywał po obiedzie, odebrał dzieci ze żłobka, posprzątał i zaopatrzył domostwo w zakupy. A ja jeszcze wieczorem wyskoczyłam na dwie godziny do mojej biblioteki spotkać pisarza belgijsko-tureckiego pochodzenia. A to że w mojej bibliotece wszyscy już mnie znają i czuję się jak w domu…  Kenan bardzo mądrze mówił, mimo młodego wieku uważam go za dojrzałego pisarza: https://fr.wikipedia.org/wiki/Kenan_G%C3%B6rg%C3%BCn Więcej takich dni, proszę!

Nie z tej ziemi!

Image
Zmieściłam się w jeansy sprzed 4 lat i 2 ciąż – jest sukces! Według współczesnej psychologii, terapia narracyjna skupia się na nadawaniu przez ludzi sensu swoim doświadczeniom. Czyli ponoć jest związek między tym, jak dana osoba opisuje siebie i swoje życie a tym, jak go doświadcza i je rozumie. Piszę o tym bo od końca lata wydarzyło się tyle w moim życiu i poznałam tyle osób, że ciężko mi to wszystko zinterpretować inaczej niż : „ szukam i doświadczam ” . Szukam, więc doświadczam. Doświadczam i szukam dalej. Konferencje naukowe, spotkania najróżniejszego sortu (najczęściej w grupach), rozmowy, urodziny, parapetówki, rocznice, testy, egzaminy, ośrodki oceny, wernisaże, dziennikarze, pisarze, kurs języka polskiego, który prowadzę raz w miesiącu dla ojców pół-polskich dzieci… do tego sprawy natury medyczno-pielęgnacyjnej: fizjoterapia, stomatolog, fryzjer, wyprzedaż rzeczy po dzieciach (i wszystko, co się z tym wiąże…), kończenie ostatniej książki typu vademecum dla studentów, negocj

Wypad na wieś

Image
W zeszły wtorek, chcąc uciec z miasta, zrobiliśmy sobie z Mężem półdniowy wypad na walońską wieś. Mimo deszczyku i krótkiego w sumie tam spędzonego czasu, wypad był udany – jednak to zawsze coś innego niż miejska zabudowa (pagórki, krowy itd.) Byliśmy w Marche-en-Famenne, malowniczej wiosce (lokalnym centrum) na lunczyku i kawie oraz na spacerze (teren zalesiony, wieś). Ja już tam byłam (skąd pomysł), Mąż – nie. Jak to zwykle bywa – zauroczenie spokojem i pięknem jesiennej przyrody – jest! Ten przerywnik w ramach zmiany trybu życia i zwolnienia: Mąż, po dziesięciu latach w korporacjach, zaczyna pracę w sektorze non-profit. Nie będzie już samochodu ani innych sexy dodatków. Dziś pojechał rowerem do pracy, z rzeczami na zmianę w plecaku. Można. Czasem trzeba. Wyjść z własnej strefy komfortu.

Moje miasto a w nim…

Ostatnio w gazetce lokalnej widziałam ogłoszenie że gmina moja szuka chętnych obywateli wśród jej rezydentów (dla niezorientowanych: Bruksela jest podzielona na 19, samosterowalnych, gmin) do jakiegoś multi-culti projektu, coś o promowaniu zaangażowania wszystkich obywateli w życie lokalne w celu poprawy spójności społecznej i wzajemnego zrozumienia wśród ludności miast kosmopolitycznych (czyli niby nic nowego ale może w końcu konkretnego albo bardziej demokratycznego). Otóż w mojej małej gminie jest 47.000 mieszkańców, z czego 47% to nie Belgowie. Wśród tych 47% jest 150 narodowości. Możecie sobie wyobrazić ile to języków! A proszę teraz to wszystko zintegrować J Poszłam na zebranie, wieczorowa porą, pewnego wtorku. Oczywiście było dużo bla bla i jacy to my wspaniali i jak dużo już zostało zrobione w tej sprawie. Ale jak było fajnie! Poznałam nowych ludzi, niektórzy mnie mocno rozweselili, inni zainspirowali. Zobaczyłam z bliska jak może wyglądać taka grupa robocza na poziomie adm

Pisanie czy coś innego?

Image
Dwa lata temu, gdy zacz ęł am powa ż niej myśleć o pisaniu, zrobiwszy tzw. research w internecie zapisałam się na taki jeden kurs kreatywnego pisania. Poszłam też raz na jedne zaj ę cia „pisarskie” z innego cyklu – tak dla próby. Szybko si ę okaza ł o i ż kursy te nie spełniały ani moich wymagań ani potrzeb. Zrezygnowałam dość szybko z obu. Pisałam więc sama bez żadnych wskazówek. Niemniej jednak w zeszłym roku odbyłam szkolenie z prowadzenia takowych warsztatów, co mnie wzbogaciło o cenn ą wiedz ę , dotycz ą c ą np. udzielania informacji zwrotnych. Mo ż e kiedyś ośmiel ę si ę w końcu taki kurs sama poprowadzić… Póki co, w ramach dywersyfikacji i networkingu, posz ł am sobie zupełnie niezobowiązująco w czwartek na takie jedne warsztaty kreatywnego pisania, ale tylko dlatego ż e odbywa ł y si ę w „mojej” bibliotece (tej, do której najcz ę ściej ucz ę szczam bo jest najbli ż ej mnie i ca ł kiem nieźle wyposa ż ona jak na bibliotek ę osiedlow ą ) i dlatego ż e by ł y prowadzone