Articles

Affichage des articles du avril, 2015

Grupa

Image
Gdy wracałam z moich (dalekich) podróży, jedna z najgorszych rzeczy było opowiadanie o nich i post-racjonalizacja. Ludzie, u których, powiedzmy nic specjalnego się nie działo, pokładali wielkie nadzieje w to, że usłyszą coś, co przynajmniej odmieni ich życie. Byli spragnieni pikantnych szczegółów, spodziewając się nie wiadomo czego, nie wiadomo jakiś wspaniałości – podczas gdy ja się po prostu cieszyłam z tego, że nie dałam się zabić, zgwałcić czy też obrabować. Tak też jest w mojej grupie. Ludzie są skromni, zwyczajni. Ale też są wyjątkowi, bo należą do mojej grupy. Nie musisz być piękny, bogaty czy inteligentny, by przynależeć do grupy. Wystarczy sam fakt, że się w tej grupie (przez przypadek) znalazłeś. Nazywają się Mahasen, Kolajo, Boka. Większość z nich to uchodźcy polityczni. Tu są – niestety zabrzmi to okrutnie – nie dość że sami, to na dole drabiny społecznej, a kiedyś, u siebie mieli rodziny i zawody. Sędziowie, prawnicy. Nawet jeśli czasem umieram z

Czy może być zarazem nudno i inspirująco?

Image
Moje szkolenie odrywa mnie od mojej codzienności i od oglądania „Grey’s Anatomy”. Zmusza mnie to odkrywania mojego miasta, otwiera oczy na rzeczywistość, którą czasem wolimy – z lenistwa – zignorować. Wywołuje uśmiech na twarzy (ze względu na miłych i pozytywnych – mimo przeciwności losu – uczestników) i poczucie żenady (z powodu prowadzącego Pasztuna). Zawsze się czegoś ciekawego dowiem, ale tempo jest po prostu zatrważające. No ale cóż, dzięki temu, odwalam całą papierologię i maile. Jestem pod wrażeniem ilości programów dla cudzoziemców oraz dla osob z mniejszymi dochodami organizowanych przez Wspólnotę Flamadzką, o których nawet mój Mąż nie wiedział. Otóż, zrozumieli oni, iż – na przykład – integracja społeczna przechodzi nie tylko przez znalezienie pracy, wolontariat czy też kurs językowy ale również poprzez aktywność sportową i kulturową – oferują więc wiele wiele możliwości spędzenia wolnego czasu (informacja, zniżki, dofinansowanie, bony etc.) na terenie całej Belgii. Czy

Kto swój, kto obcy?

Image
No i znowu dałam się na moim szkoleniu z integracji społecznej zaskoczyć. Tym razem podeszła do mnie Węgierka (34 lata, biała, z Budapesztu) szepcząc, że w przerwie chciałaby zamienić ze mną dwa słowa. Spoks, myślę, pewnie w związku z możliwościami pracy w instytucjach europejskich – wyrosłam na specjalistkę.  Jednakże w kantynie mówi owa dama, że jest w ciąży i skoro ja też jestem w ciąży, to na pewno na wszystkie jej pytania będę mogła odpowiedzieć. Przy czym okazała się być naprawdę mało ciekawym osobnikiem. Mówiła cicho, tak jak by chciała coś ukryć, i z tego co zrozumiałam, jest tu w jakieś sytuacji nie do końca legalnej, a nawet jeśli nie ona, to jej mąż (praca na czarno? szaro?). Porwać to mnie nie porwała. Nie umiałam się z „rozmowy” do końca wykręcić, a bardzo chciałam, spoglądając na ożywioną dyskusje „kolorowego” stołu obok. W metrze spotkałam Hinduskę z grupy i chyba łatwiej i szybciej dane mi było nawiązać z nią kontakt niż z panią zero osobowości. A można by był

Naturalne czy nie?

Image
Kurs integracji uświadamia mi różnice kulturowe w obrębie jednego miasta – Brukseli. Nie trzeba już jechać na drugi koniec świata, by odkryć, iż nie każdy potrafi czytać, pisać czy orientować się w mieście. Otóż nasz prowadzący Afgańczyk rozdał nam atlasy i kazał szukać w nim ulic. Nie wspomnę o tym, iż każdy na w tej chwili smartphona z dostępem do Internetu (GPS/gogle maps) i nikt już nie korzysta z książkowych atlasów. Ale nie o to chodzi, bo ja też mam smartphona, a z atlasu nauczyłam się jednak korzystać PRZED. A tu ludzie kompletnie zagubieni! I to nie krytyka, tylko stwierdzenie faktów. I współczucie! Dla mnie bowiem, trafienie z A do B, nie wymaga jakieś super gimnastyki umysłowej, nawet jeśli dany adres widzę po raz pierwszy. Przychodzi to (najczęściej) w miarę naturalnie. A jeżeli taki ktoś ma problem z podstawowym przemieszczeniem się, to jak taki ktoś może np. znaleźć pracę i normalnie funkcjonować?? No ale dobrze, że przynajmniej na tym kursie nauczy się, że gdy musi zna

Naprawiacz kobiet

Image
Poszliśmy z Mężem i dobrą koleżanką na film o Denisie Mukwege, kongijskim ginekologu i rzeczniku praw kobiet, który „naprawia” kobiety-ofiary gwałtów zbiorowych we wschodnim Kongu. Film jest szokujący (miejscami zbyt pompatyczny), ale przekaz jasny: - Kobiety (dziewczynki oraz nawet niemowlęta) są i były niestety kartą przetargową w kongijskich wojnach. Nie chodziło „po prostu” o gwałt – tylko o brutalne ich wyniszczenie, fizycznie i psychicznie, tak by nie mogły już mieć dzieci i były odrzucane społecznie. Mukwege nie tylko „reperuje/zszywa/naprawia” ich ciało, ale również dba o ich powrót psychiczny, wspiera małą przedsiębiorczość, organizuje warsztaty psychologiczne dawania sobie rady z izolacją i traumą, pomaga w przywracaniu ich kobiecości, w braniu się w garść. - Sprawcy pozostali na wolności. - Społeczność międzynarodowa nie zrobiła nic. - Dr Mukwege – człowiek niesamowity – dostaje co prawda honoris causa i często przemawia przed najważniejszymi zgromadzeniami

W kajeciku prowadzę obserwacje socjologiczne...

Gdy przyjechałam do Belgii w 2008r., od razu zapisałam się z byłym mężem na kurs niderlandzkiego. Na dany kurs zostaliśmy skierowani przez coś co się nazywa „Huis van het Nederlands” – powiedzmy, że to taka organizacja pozarządowa skupiająca wszystkie szkoły językowe, wydająca certyfikaty itd. Chodziłam na kurs języka niderlandzkiego przez trzy lata, uwielbiałam je, do dziś pozostaje w kontakcie z lektorami i ludźmi poznanymi na kursie, a było to już 7 lat temu. Dziś zaczęłam inny kurs, ale organizowany w tym samym budynku co Dom Niderlandzkiego – wspomnienia powracają jak również poczucie kolistości czasu.  Kurs nosi nazwę „Orientacja społeczna”. Pytanie, na co komu kurs z integracji społecznej po pełnych siedmiu latach w Belgii (z czego przepracowanych 5,5), mając niderlandzkojęzycznego męża? Otóż odpowiedzi jest kilka, do wyboru, do koloru: nie zrobiłam tego kursu gdy przyjechałam/By poznać ludzi/Zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć/Dla rozszerzenia horyzontów/Bo mam czas