Refleksyjnie
Nasza afrykańska przygoda dobiegła końca. Jak wszystko co dobre, skończyło się, choć jak by na to nie patrzeć, jedne drzwi się zamykają, drugie otwierają. Wróciliśmy więc do europejskich korków, do zimna, do szarego nieba… Zdążyłam już nawet spędzić weekend we Francji, który trochę uratował sytuację, ale to w oddzielnym poście. Zdążyłam też nawet zgubić książkę („Lata z Laurą Diaz” C. Fuentesa) między pociągami… Przez pierwszy tydzień chorowałam, przez drugi spałam. Kupiłam sobie więc serial telewizyjny „How I met your mother” oraz korektor pod oczy. Nadszedł czas podsumowań, choć nie spieszno nam za bardzo z tym… Zaraz znowu wyjeżdżamy na dwa tygodnie J